środa, 30 sierpnia 2017

Czterdzieści i cztery Krzysztof Piskorski

(A imię jego) Czterdzieści i cztery. Gdzieś dzwoni? A mówią wam coś nazwiska: Juliusz Słowacki, Andrzej Towiański, Ada Lovelace, Eliza Żmijewska? W porządku, ta ostatnia to nie bardzo, chociaż uszyta jest na miarę kilku znanych kobiet tej epoki. Bo "Czterdzieści i cztery" to historyczno-fantastyczny kogel mogel. W zasadzie bardziej fantastyczny, ale stworzony z faktów jak najbardziej historycznych. Czasem tylko odrobinę poprzesuwanych w czasie i przestrzeni, trochę ponaginanych, trochę zmienionych...

No dobra, czasem całkowicie zmyślonych.

Smaczki i niuanse to drugie dno powieści, a ich wyszukiwanie to zadanie na co najmniej drugą lekturę, bo jest ich cała masa, która tonie w wartkim nurcie akcji. Ja ograniczyłam się do zaglądania postaciom w biogramy, z ciekawości, jak bardzo alternatywne życie autor im zgotował. Dość rzec, że lord Byron dożył starości, Emilia Plater zginęła w powstaniu na Litwie od ran zadanych przez... zaskakuny, a Słowacki razem z Radą Emigracyjną nasłał zabójczynię na pierwowzór mickiewiczowskiego Konrada Wallenroda.

"Czterdzieści i cztery" to pomieszanie z poplątaniem, które chwilami ciężko ogarnąć, zwłaszcza osobie, która w historii orientuje się słabo - czyli mnie. Ale, o, dziwo, nie umniejszyło to radości z lektury i zagłębiania się w zwichrowany fantazją autora alternatywny świat. A raczej jeden z nich.

Rok 1844 był rokiem wielkich zmian. Nie tylko dla Polski i Litwy, ale i dla całego świata - i to w dwójnasób. To rok, kiedy przeszłość dogania teraźniejszość, a przeszła przyszłość ratuje... przyszłość. Uprzedzałam, że to zagmatwane?

I jeszcze jedno: Mickiewicz czy Słowacki? Jak by to...

"Przy kolacji rozmawiali o dawnych czasach, a Słowacki pokazał jej fragment swojego nowego dzieła: Genezis z Ducha. Wydało się Elizie ciekawe, choć nieco mętne".

"- Co w zasadzie będziesz robić? - spytała niepewnie Józefa.
- Dziady.
- Jak u Mickiewicza?
- Nie. Mickiewicz połowę wynotował z błędami, a połowę zmyślił - odparła".

PS. I jeszcze jedno: rewelacyjna okładka!

poniedziałek, 21 sierpnia 2017

Martwe ciało Mavericka Anna Kapes

Najpierw urzekła mnie okładka.
Później zainteresował mnie fragment recenzji Marty porównujący "Martwe ciało..." do twórczości Pratchetta.
I tyle wystarczyło. Od obrazu przez słowo do pierwszego rozdziału.

Rzeczywiście, czuć delikatny oddech Terry'ego Pratchetta, z czym autorka się zresztą nie kryje. Sama jednak pewnie bym na takie porównanie nie wpadła, bo Świat Dysku jest aż przeładowany językową ekwilibrystyką, natomiast u Anny Kapes skupienie na akcji jest nieco większe niż na cięciu i gięciu słów.

Bardzo mi się podobał humor sytuacyjny i inteligentne - lub czasem nie bardzo... - pyskówki. Jednocześnie starałam się nie przywiązywać wagi do elementów mniej radosnych, których chcąc nie chcąc nie da się uniknąć: w końcu całość traktuje o pewnej formie nie-życia, co samo w sobie zabawne nie jest. Chyba że kogoś bawi, jak mu na przykład ręka odpada. Albo nos się przesuwa. Lub jeśli ktoś lubi być garnkiem.

Znajdą się tu fragmenty potencjalnie refleksyjne, ale to trochę zależy od typu czytelnika, jego nastroju i chęci szukania drugiego dna lub głębszej głębi. Ja szukałam humoru i na tym poprzestałam. I bardzo chcę przeczytać coś nowego spod pióra autorki.

Myślę, że ci, którzy są zmęczeni tematyką wampirów czy zombie, śmiało mogą po tę pozycję sięgnąć. To tak naprawdę tylko skutek uboczny życia i temat marginalny. Jeśli tylko temat marginalny może być w centrum...

A najbardziej polecam tym, którzy lubią się pośmiać z trącącej fantastyką abstrakcji. Albo trącącej abstrakcją fantastyki...


Zapisane w wodzie Paula Hawkins

Nie zamierzałam sięgać po ten tytuł. Debiut autorki, czyli "Dziewczyna z pociągu", mocno mnie zirytował i nie miałam ochoty na powtórkę. Okazuje się jednak, że pierwsze śliwki robaczywki i "Zapisane w wodzie", chociaż napisane w tym samym stylu, całościowo jest o wiele lepsze: logiczniejsze i z sensowniejszym zakończeniem.

Sam sposób prowadzenia akcji - naprzemiennie przez kilkoro bohaterów - daje poczucie oglądania fragmentów układanki. Wprawdzie nie mam tendencji do prób samodzielnego rozwiązania zagadek kryminalnych, ale wyraźnie czułam rosnące napięcie, kiedy coraz więcej szczegółów wychodziło na jaw i elementy całości powoli wskakiwały na swoje miejsce. Takie klasyczne "po nitce do kłębka": tu ktoś powie słowo za dużo, tam ktoś sypnie na całego; wszystko jednak dobrze wyważone i nie na siłę.

Chociaż brak jej zakończenia z przytupem (nie uważam tego za ujmę, aczkolwiek czasem lubię być zaskakiwana nagłą zmianą kierunku), książka zdołała utrzymać moje zainteresowanie do samego końca. A to niełatwe, bo nie należę do cierpliwych czytelników.

Dlaczego Topielisko tak przyciąga kobiety? Cóż, mają tajemnice, a woda... płynie, zagłusza i oczyszcza.

piątek, 4 sierpnia 2017

Legimi - do zobaczenia, czyli czas nadrobić zaległości

Ostatni miesiąc z Legimi.

Pomimo obszernej półki wirtualnej, przez ostatnie dwa lata przybyło trochę książek tradycyjnych. Nie wyprę się, co nałóg, to nałóg.

Problem w tym, że nie mam szans ich przeczytać, mając stały dostęp do tak obszernej biblioteki na wyciągnięcie ręki, więc postanowiłam zrobić przerwę od czytnika - brzmi straszniej, kiedy to napisałam, niż kiedy tylko o tym myślałam.

Nie jestem dobra w wypełnianiu postanowień; prawdę mówiąc, "nie jestem dobra" to eufemizm, w ogóle nie jestem. Ale spróbuję. Zrobiłam listę, którą zamierzam całą wykreślić, zanim z powrotem odpalę Legimi. Nie wliczyłam w nią żadnego z ebooków, które obsesyjnie kupowałam 3-4 lata temu - czekały już tyle, poczekają jeszcze trochę. Zwłaszcza, że pewnie jedna trzecia z nich przestała mnie w międzyczasie interesować, jednej trzeciej w ogóle nie pamiętam, a pozostałe spadły na sam dół mojego rankingu "Do przeczytania".


Nie jest to pełna lista nieprzeczytanych pozycji na moich półkach, ale lista takich książek, które mam szansę przeczytać. Powodu kupienia niektórych tytułów nie rozumiem, więc przecież nie będę sobie utrudniać.


1. "Tajemna historia" Donna Tartt
2. "Złodziej z mgły" Lavinia Petti
3. "Ukrainka" Barbara Kosmowska
4. "Zaginiony obraz" Jonathan Harr
5. "Testament Caravaggia" Peter Dempf
6. "Chłopiec motyl" Peter Stjernstrom
7. "Boginie z Zitkovej" Katerina Tuckova
8. "Pani Noc" Cassandra Clare
9. "Złodziej czasu" Terry Pratchett
10. "Rok szczura. Świeca" Olga Gromyko
11. "Mistrz i Małgorzata" Michaił Bułhakow
12. "Xabgo z Baker Street" Jo Soares
13. "Ocean na końcu drogi" Neil Gaiman
14. "Na południe od Broad" Pat Conroy
15. "Middlesex" Jeffrey Eugenides
16. "Budda z przedmieścia" Hanif Kureishi
17. "Tajemnica domu Helclów" Jacek Denhel
18. "Upiory" Jo Nesbo
19. "Maskarada" Terry Pratchett

I koniecznie kilka w oryginale:

20. "The stupidest angel" Christopher Moore
21. "Etiquette Espionage" Gail Carriger
22. "Hold tight" Harlan Coben
23. "Throne of glass" Sarah J. Maas
24. "Ptolemy's gate" Jonathan Stroud


Zapowiada się ciężka końcówka tego roku...